środa, 8 kwietnia 2015

Astrid Lindgren, wieczne dziecko

Rok temu hitem portali społecznościowych były listy "dziesięciu książek, które cię ukształtowały". Nie utworzyłam wtedy swojej, ale Astrid Lindgren opanowałaby zapewne połowę mojej listy. 

Astrid Lindgren z Inger Nilsson, odtwórczynią roli Pippi
Trochę dlatego, że jako jedynaczka  wychowująca się w epoce  pre-internetowej czytałam wtedy  więcej, niż w dorosłym życiu (nad  czym  ubolewam, shame on you,  Internet!), a trochę dlatego, że - moim  zdaniem - to właśnie najwcześniejsze  lektury najbardziej nas kształtują. Na  radościach i smutkach "Braci Lwie  Serce", Ronji, Pippi, Rasmusa czy  księcia Mio uczyłam się wrażliwości i  empatii, a jakkolwiek szczegóły ich  przygód uleciały przez lata z pamięci, to  uczucia towarzyszące mi obcowaniu z tym magicznym światem pozostały. Tym większa była moja radość, gdy początkiem roku ukazały się u nas aż dwie pozycje dotyczące życia Astrid Lindgren: wznowiona biografia pisarki, napisana przez jej przyjaciółkę Margaretę Stromstedt (Wydawnictwo Marginesy), oraz zapis wieloletniej korespondencyjnej przyjaźni pisarki ze szwedzką dziewczynką Sarą Ljungcrantz (Nasza Księgarnia), zatytułowany "Twoje listy trzymam pod materacem". Właśnie przeczytałam tę drugą.

Astrid otrzymywała tysiące listów, głównie od swoich dziecięcych czytelników, ale też od ich rodziców i opiekunów, napotykających trudności wychowawcze czy przeżywających osobiste tragedie. Był taki czas, kiedy cała Szwecja uwierzyła, że autorka "Dzieci z Bullerbyn"  zna rozwiązanie wszystkich ich problemów. Pisarka cieszyła się autorytetem na niespotykaną skalę. Doprowadziła do nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt (nazywanej potem Lex Lindgren), a nawet do dymisji rządu po tym, jak "Baśnią o Pamperipossie w Manismanii" zabrała krytyczny głos w dyskusji nad jego polityką podatkową. Była wielką przeciwniczką elektrowni atomowych, ale nade wszystko wielką ambasadorką praw dzieci.
Pisali więc do niej najmłodsi, ich rodzice i babcie. Przez długie lata sama odpisywała na każdy list, dlatego również dwunastoletnia Sara otrzymała indywidualną odpowiedź. W przeciwieństwie do pozostałych dzieci,  na jednym liście się nie skończyło - ich korespondencja trwała przez najbliższe 30 lat.